Uczestnicy Sesji 72 mieli w sobie dużo charyzmy. Na tle zahukanego „polbopu”, bezkrytycznie powielającego amerykański jazz, sprawiali wrażenie zawodników bezkompromisowych. Na jakimś plenerowym performansie „Ogniem i dżezem” Helmut Nadolski, człowiek niedźwiedziej postury, a przy tym niebywale temperamentny, poczuł się dotknięty poziomem świadomości warszawskiej śmietanki artystycznej. Wymiąchał z gwinta flaszkę czystej, złapał siekierę i zaryczał:
– Nadszedł czas. Oczyszczę sztukę z badziewia.
O porywczości Helmuta krążyły legendy, nic dziwnego, że towarzystwo wpadło w panikę i rzuciło się do ucieczki. Biegną gogusie przez pola, biegną ich dzieweczki, biegnie i Helmut siekierą, dla draki zagania ich w krzaki.
Antoni Gralak „CHULIGAN MUZYCZNY” (Dwutygodnik, 2022, fragment książki)
helmut nadolski
mag kontrabasu