W niedawno wydrukowanym zbiorze wspomnień i opowieści Marka Karewicza (Wydawnictwo SQN, 2014), spisanych przez Marcina Jacobsona możemy też znaleźć dwa efektowne zdjęcia HN, towarzyszącego grupie SBB NIEMENA. Oraz oczywiście fragment tekstu o współpracy z innym znakomitym muzykiem:

Czesław [Niemen] miał chyba świadomość swoich muzycznych ograniczeń i nie do końca czuł się pewnie w nowym kierunku. Dlatego zaprosił do zespołu dwóch mocarzy muzyki improwizowanej – starego kumpla i performera, Helmuta Nadolskiego, z którym się przyjaźnił i któremu ufał, oraz milczącego trębacza i wizjonera, Andrzeja Przybielskiego.
Obydwaj znani byli z tego, że na scenie – poza nią zresztą też – niczego się nie boją. Cześkowi bardzo to imponowało.
Helmut Nadolski (…) Tworzył dźwiękowe spektakle, happeningi, flirtował z poezją i plastyką. Pracował z podobnymi do siebie, wyzwolonymi ludźmi – Andrzejami: Bieżanem i Przybielskim, Władkiem Jagiełłą, Igą Cembrzyńską. Rozbijał i podpalał kontrabasy, wywijał łańcuchami, tworzył instrumenty na złomowiskach…

hellmood-Skrzek-01-17-800pxl

3 odpowiedzi na “Nadolski a big bit”

  1. Te dwa efektowne zdjęcia przedstawiają Helmuta grającego z grupą NIEMEN, a nie SBB, o czym świadczą należące do Czesława instrumenty marki Epiphone, na których gra Józek i Lakis …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *