Mroczny Demiurg i jego Biała Dama
„Imię Człowieka – Rozum; Imię Sztuki – Nadzieja”
Już u początku wiadomym było, że wydarzy się sztuka. Helmut Nadolski to postać emanująca niezwykłością we wszelkich możliwych przejawach. Kiedy więc pojawił się na scenie, przestrzeń teatru wypełniła totalna cisza. Oto stanął przed nami Mistrz Ceremonii odziany w czerń i przemówił słowami wieszczącymi prawdę. Wymieniając imiona wszechrzeczy malował obraz wszechświata, jaki dostrzega jego wrażliwość. Było to jak dzielenie się gnozą, której zrozumienie dane będzie jedynie wybranym. Kiedy zatem zakończył swoistą modlitwę nad kosmosem, publiczność nadal trwała w milczeniu.
Artysta, wskazując na swój instrument zawoalowany białym płótnem, z czułością rzekł „moja panienka”. Szata zsunęła się, a spod niej wyłoniła się Biała Dama, którą Mistrz z atencją namaścił dłonią. Czerń i biel stanęły wespół, by obwieścić wiedzę tajemną.
Inicjacja do mistycznego rytuału odbywała się subtelnie. W tle spowity letargiem spokojnie falował ocean. W miarę upływu czasu alchemia dźwięków stawała się coraz bardziej wyrafinowana, współgrając z obrazem rozszalałych fal, chłoszczących skaliste nabrzeża.
Biała Dama stopniowo rażona mocą swego Pana, już po chwili wielbiła Go, obezwładniona potęgą Jego umysłu i mocy sprawczej. Wiadomym już było, że poddała Mu się bez reszty.
W pewnym momencie siłą transu powodowanego bezkompromisowym wodzeniem smyczka po Jej metalicznym ciele oderwał Ją od ziemii. Unosiła się w przestrzeni niczym w rytualnym tańcu, by choć przez chwilę stać się Panią tego transowego spektaklu.
W kulminacyjnym momencie Mistrz uniósł sznur dzwonków i zamaszyście nimi potrząsając zakończył swój mistyczny rytuał.
Atmosfera była doprawdy hermetyczna, naznaczona porywającą głębią ekspresji ze wszech miar magicznego widowiska. Mroczny Demiurg i Jego Biała Dama spełnili swoją powinność.
tyle – Alicja Dylewska u nas,więcej w jazzarium